Po Mleko w Kosmos bez ego.
by Maciej Zasada
Mechanizm, który zdaje się wywoływać w nas negatywne emocje w rodzaju „niechęci” jest wspólny dla wszystkich tego rodzaju emocji i wywodzi się z ewolucyjnie uwarunkowanego, pierwotnego poczucia strachu.
Strach jest najsilniejszym z uczuć. Jest on jako relikt przeszłości obecny w każdym z nas i panuje nad naszym samopoczuciem i naszym zachowaniem – jest ojcem i matką naszego Ego.
Uwolnienie się od niego jest warunkiem uzyskania wolności od zwierza, który do dziś nami zawiaduje.
Jest więc o co walczyć…
Moją osobistą walkę ze strachem w postaci niechęci do pewnej, nazwijmy ją „rygorystycznej ideologii”, wygrałem rach-ciach-ciach za sprawą Wielkiego Człowieka kryjącego się pod pseudo „bez ego”, za co padam na kolana…
A oto, co zrozumiałem:
Boska Perspektywa.
Dwuwartościowa logika: ja – to, my – oni, prawda – fałsz, byt – niebyt, światło – licho…
Od kiedy wmawiamy w siebie (wmawiają w nas) tę logikę i od kiedy staje się dla nas i dla innych uniwersalna, bycie czymś innym od wszystkiego innego staje się nieuniknione.
Ego rodzi się wraz z poczuciem, że trwanie świata jest niezależne od “mojej” egzystencji i że ten świat różni się diametralnie ode mnie.
To wielki i straszny świat.
Trwanie w rzeczywistości tego świata to ciągła walka o przetrwanie – na jego elementarnym poziomie nie gram bowiem żadnej roli – dlatego też tym ważniejsze staje się, by wartość mojej ego-egzystencji zaakcentować.
Myślę, że podstawowe rozpoznanie polega na tym, by uzmysłowić sobie, że pomiędzy światem zewnętrznym a mną nie ma różnicy.
Jestem jeśli już nie jego bezpośrednią przyczyną, to przynajmniej jego integralną częścią – a jeśli już nią jestem, to jestem i nim samym, bo jaki niby szczegół miałby mnie od niego różnić i gdzie dokładnie przebiegałaby granica między nami?
Składam się z tego samego, z czego składa się materia w całym kosmosie z gwiazdami neutronowymi włącznie.
Jeśli chciałbym, by mój byt miał zasługiwać na jakiekolwiek wyróżnienie (obojętnie czy w pozytywnym, czy w negatywnym znaczeniu), musiałbym zgodzić się z możliwością takiego wyróżnienia również w stosunku do innych instancji.
Tak jak trudno jest mówić o samochodowym kole jako o samodzielnej “instancji” (w sensie: koło to koło, samochód to samochód – koło jest wprawdzie rzeczą, która różni się od samochodu i która może zostać niezależnie od samochodu opisana, lecz samochód bez koła jest tylko nieruchomą, niekompletną namiastką tego, czym być powinien – jest bezużyteczny), tak trudno byłoby wbrew pozorom mówić o “wszechświecie”, któremu brakowałoby choćby jednego atomu, choćby jednej myśli…któremu brakowałoby choćby mnie lub któregoś z moich przyjaciół czy wrogów.
Akcentowanie swej egzystencji poprzez znajdywanie w sobie ukrytego sensu, którego – w domyśle – innym najwyraźniej brakuje jest z wyżej wymienionych powodów czynnością nie posiadającą logicznej podstawy.
—
Jeśli tak jest, to kajam się za moje agresywne słowa i agresywne myśli, którymi „częstuję” ludzi czy idee, których nie akceptuję.
Czy nie przeczę sam sobie, chcąc wykluczyć ze świata idee, których przesłania nie pochwalam lub nie rozumiem?
Czy mój świat byłby bez nich możliwy?
Czy byłby światem realnym?
Czy byłby pełen harmonii, jak ten, który zamieszkuję?
Symetria Wszechświata jest jego podstawową cechą.
Symetria ta cechuje świat logicznie całkowity, zawierający wszystko – wszystkie atomy, wszystkie samochody, wszystkie kółka, wszystkie idee, ideologie, logiki, religie, rytuały, planety, zło i dobro.
Tylko kompletny Wszechświat jest Wszechświatem realnym.
Egzystencja Wszechświata niepełnego jest wykluczona, gdyż logiczną funkcją Wszechświata jest byt wszystkiego, co ma miejsce.
Wszystko, co staje się częścią Wszechświata nie może już nią nie być, składa się bowiem na jego logiczną zupełność.
Stąd też będąc w posiadaniu „maksymalnej” perspektywy nie sposób zwalczać czegokolwiek, co jest częścią jego „maksymalnej” Przestrzeni – obojętnie, czy kojarzy się to indywidualnie ze złem, czy z dobrem.
Fakt, że istnieją zwalczające się nawzajem strony dowodzi jedynie logicznej niezupełności ich indywidualnej perspektywy.
Perspektywa Pełni nie rozróżnia między złem a dobrem, między logiczną, etyczną, estetyczną, czy semantyczną przydatnością poszczególnych elementów Wszechświata – to perspektywa Boga.
W tym samym momencie, w którym rozpoznajemy w sobie istnienie tej Kapitalnej Perspektywy otwiera się przed nami całkiem nowy świat – świat równej wartości a priori – świat logicznej ekwiwalencji.
W tym świecie nie ma opcji, by nie odpuścić największemu wrogowi.
Ale to już zupełnie inna bajka.
Jako Bogowie jesteśmy w stanie ignorować istnienie pewnych części Wszechświata, mimo że ich egzystencja jest koniecznym warunkiem jego istnienia.
Sam fakt istnienia czegoś takiego jak „Ego” nie zmusza bowiem do przestrzegania jego praw i mechanizmów, tak jak istnienie zła nie zmusza nikogo do podążania jego prostą ścieżką.
Logika nie posiada etycznego wymiaru, choć sama jest warunkiem istnienia etyki – na tym polega różnica między bogami a ludźmi: bogowie myślą logicznie.
Bardzo jej dziękuję za to, że dobrze zrozumiałem. Tutaj znajdziesz artykuł, dzięki któremu wszystko mi się w głowie poukładało i już się nie rozkleci – być może pomoże także Tobie. A jeśli już tam wylądujesz, rozejrzyj się wokół i pozdrów ode mnie. Po moje mleko chodzę już bez latarki, mimo że strasznie tu ciemno…
A oto wiersz Tuwima w dwóch wersjach językowych. Uśmiałem się dziś z niego do łez – wklejam, może się komuś spodoba…
Myślę, że dobrze nam zrobi.
wersja polska:
Oko trę, że mam ból
Taki los komu żal ?
oko trę, pali sól
O madame, kulą wal
Ile trosk, ile burz,
a ma krew kipi, wre ,
O madame, oto nóż
O, madame, oto mrę
wersja francuska:
O, contrain je m’emboulle,
Taquilosse, comme ou jalle?
O, cotrain, polissoule
O madame, coulon valle!
Il est trosque, il est bouge,
A ma creve qui pis vrai
O, madame, o tonuche
O madame, o tome rain
Das deutsche Wort allein bedeutet nichts anderes als „alles in einem” 🙂
Hi Whitehaven Bruder,
Sag nicht, Du kennst dich mit polnisch aus.
Das wäre zu viel.
Vielen Dank für deinen sehr passenden Beitrag. Ich werde mich bald bei Dir melden. Schönen Gruß an dich und deine Leute.
Wahnsinn
PS stimmt das wirklich mit dem „allein”?
Das wäre ja doppeldeutig…aber auch all-ein
zajebiście to napisałeś! i dzięki 🙂
hahaha. odpuściłam wersję francuską, bo jako nieuczona w tym języku po co mam patrzeć? ale już nadrobiłam te niedociagnięcie. hahaha. świetne!!!
Też tak do tego wierszyka podeszłem, bo również ani beeee ani meee.
W ostatniej chwili, w drugim podejściu przyjrzałem się jednak bliżej i zdetonowałem się.
nie rozrózniac miedzy dobrem a złem… a co z okrucienstwem na przykład?
A to Pani Jolu już etyka. Bardzo skomplikowana historia. Okrucieństwo zadane okrutnikowi wydałoby się niejednemu ‚sprawiedliwe’, nieprawdaż?
A okrucienstwo zadane dziecku?
Trzeba by najpierw precyzyjnie skategoryzować i dookreślić pojęcia „okrucieństwo”, „dziecko”, „Dobro”, „Zło”, „Prawda”, „Fałsz” i wykazać, że mogą one znaczyć uniwersalnie (jako pojęcia) i określać uniwersalnie (pewne wydarzenia i stany rzeczywistości). To niewykonalne zadanie skutkujące semantyczną i zgoła absolutną dekonstrukcją (absurd).
Do moralności i moralnej interpretacji nie mieszam się z premedytacją i z uwagi na śmieszność, przemijalność i perspektywiczną niestabilność ich logicznych podstaw.
Jestem Logikiem. Ktoś musi.
Maćku, czy mógłbyś jak najkrócej i najtreściwiej „wytłomaczyć” mnie, kiedy i dlaczego coś jest logiczne, a kiedy i dlaczego nie?
Prosz bardzo: logiczne jest to, co dobrze i zrozumiale sformułowane.
Czy coś może być sformułowane dobrze, ale niezrozumiale?
Dobrze pod względem formalnym i niezrozumiale? Oczywiście, wtedy np., gdy adresat nie porozumiewa się formalizmem (mową, kodem) użytym w zdaniu poprawnie sformułowanym. I w wielu innych sytuacjach.
Wobec tego, dla większości ludzi, większość (jeśli nie wszystkie) kodeksów jest niezrozumiała. Skąd więc mogą oni wiedzieć czy są one sformułowane dobrze? I czy może to oznaczać, że nie są zatem oni ich adresatami? Przykład podaję po to, by się dowiedzieć, czy dobrze cię rozumiem. I dziękuję za odpowiedzi.
Pewnie dobrze mnie rozumiesz. To właśnie to, o co pytałaś na początku i na co starałem się prostymi słowy odpowiedzieć. Jeśli naszym kodem jest uniwersalny kod logiczny, to po pierwsze możemy wyjść z założenia, że jesteśmy w stanie ocenić poprawność przekazu, po drugie, w idealnym przypadku przekaz ten zrozumieć.
W gruncie rzeczy, chodzi o informację i poprawność kodujących ją zdań (również zdań mowy).
Logika, to swoisty język uniwersalny (i rzeczywiście uznaję ją za pewnego rodzaju lingwistykę).
Co do Twojej obiekcji na temat adresatów – funkcją informacji jest jej czytelny przekaz…i poinformowanie. Kogo? To nieistotne.
Maćku, napisałeś wyżej, że logiczne jest to, co jest dobrze i zrozumiale sformułowane. Czy to znaczy, że w zależności od możliwości umysłowych zapoznającego się z tym konkretnym sformułowaniem, będzie ono logiczne lub nie?
Jeśli istnieje różnica jakości myślenia (co jest tylko roboczym założeniem – nie ma na to chyba empirycznych dowodów: możliwe, że niektórym po prosto bardziej niż innym zależy…), to będzie ona zależna od horyzontów, czy też perspektywy konkretnych osób. To, czy jesteśmy usposobieni przyjaźnie do obcych, czy też to, czy jesteśmy smutnymi narodowcami wydaje się zależeć od tego na przykład, gdzie żyjemy, kogo słuchamy, kto staje się dla nas medium idei i postaw (medium, czyli przekaźnik, czy dekoder…informacji, ciekawe, nie?).
To, co wydaje się nam prawdą, wydaje się nam również dobrem i czymś ze wszech miar logicznym. Żyjemy w Polsce, widzimy do czego to prowadzi – czyli nie tylko zdolności umysłowe, a zależności i preferencje np polityczne i wiele innych czynników.
Problem leży rzeczywiście w samej dwuwartościowej logice, której naczelną zasadą jest tertium non datur, czyli albo jesteś z nami, albo przeciwko nam.
Staram się zapalać inne światełko w „mojej ciemnej głowie”
Istnienie różnic w jakości myślenia, podobnie do różnic w jakości np. tworzenia, wydaje mi się oczywistością. Choć wiem, że mogę się mylić. I pytanie osobiste, na które oczywiście nie musisz odpowiadać. Kiedy i w jaki sposób „odkryłeś”, że są inne światełka, poza tymi, które zaświecono w naszych głowach?
„Kiedy i w jaki sposób „odkryłeś“, że są inne światełka, poza tymi, które zaświecono w naszych głowach?”
Zawsze o tym wiedziałem…
Ta niedorzeczna rzeczywistość pełna tych, którzy chcą się nawzajem udławić swoimi prawdami, a jeśli już się nie da tych „innych” tymi „prawdami” uszczęśliwić, to ich przynajmniej zabić, byle ich własna „prawda” miała się dobrze…Czy to możliwe, żeby to było wszystko?
Ja jestem przekonany, że nie.
Myślę w kategoriach dużych dystansów i przestrzeni. Jeśliby miało rzeczywiście tak zostać, nie wiem, przez 10.000 lat, albo dłużej…to byłoby piekło…
A ja wierzę, że tu jest raj.
Cześć ponownie Maćku. Jak zdrowie? 🙂 Wierzysz, że tu JEST raj, czy że mógłby być, gdybyśmy wszyscy, albo choć większa większość, obudzili się? Mnie np. mocno „jawi się” ostatnio, że nasze życie tu jest „po zaliczenie”. Że jeśli skumamy, że jesteśmy świadomością, to nie odradzamy się już ponownie tutaj, ale przechodzimy dalej. Co o tym myślisz?
No cześć Lusja, zdrowie już trochę lepiej. Zaliczenie śmierci?
Myśl, która ci się jawi jest intrygująca. Już Samkhya o tym mówi. Moje koło garncarskie kręci się już beze mnie…przez swoją bezwładność, a nie dlatego, że je napędzam. Taka sytuacja. Pozdrawiam
A kim Ty jesteś? Na wakacjach nad morzem? Bałtyckim?😀
Nie, Maćku. Zaliczenie życia, bo jakkolwiek zostanie ono przez nas przeżyte, świadomie czy nie, tutaj (na tej planecie i w tych „skafandrach, w któreśmy wyposażeni) musi ono zakończyć się śmiercią tychże „skafandrów”. Twej metafory z kołem garncarskim nie łapię częściowo albo i wcale. Dotyczy ona twej cielesności czy wręcz przeciwnie? 🙂
A jestem Lusja. ^^ Wakacji w tym roku jeszcze nie miałam. Na razie szarpię, ale za to może we wrześniu lub październiku wyskoczę w jakieś cieplejsze miejsce. A ty? Już po wolnym?
Pozdrawiam Lusja,
Jako logik rozpatruję prawdę śmierci jako tę absolutną, a życie tu jawi mi się, jak i Tobie, jako (no jakby to ująć) ściema. To znaczy tutejsze, w skafandrze etc.
Koło garncarskie kręci się, lecz życie pode mną umarło już jakiś czas temu…
Nie robię nic, poza próbami 1) osiągnięcia czegoś, co by mogło się komuś przydać i
2) heroicznego pijaństwa.
Muszę osiągnąć dużo, bo stać mnie, a będzie się liczyło, czy byliśmy tymi, którymi mogliśmy zostać, posiadając motywy i możliwości…chyba
Hm… Jest jeszcze opcja, że komuś przyda się twe notoryczne pijaństwo! Wówczas uzyskałbyś dwa w jednym. Chyba. ^^ A sposobów przysłużenia/przysługiwania się braciom naszym, jest mnóstwo. Chcesz rzec, który wybrałeś? Czy nadal jesteś w trakcie namysłu nad tym szalenie ważnym aspektem? I jeszcze wtręcik: mądrzy rzeczą, że nie dotrzemy do siebie samych poprzez używki. Tj. może „ajałaska” nie jest tak traktowana, ale nikotyna, alkohol i pospolite dragi na pewno. Co o tym rzekłbyś?
Owocnego późnego wieczoru życzę. 🙂
Hm…moje pijaństwo nie jest „notoryczne”, a „heroiczne”, czyli tak jakby boskie (dionizyjskie jak na Dionizosa przystało)…a przydaje się w rzeczy samej mi przede wszystkim (reset, czyli nie tyle dotrzeć do siebie, a o sobie zapomnieć). Sposobem, który Cię interesuje, jest ziszczenie pewnego modelu racjonalności…tak, strasznie to ważny aspekt, gdyż razi mnie i przyprawia o mdłości, sposób, w który bracia nasi zwykli traktować, patrzeć i reflektować…i nie zauważać tych reprezentacyj, tak ostentacyjnych dla mnie.
Owocne są te dni zaiste
Bo nasi bracia nie wiedzą, że są eee naszymi braćmi? Bo ich księgi mówią co innego? Bo wszyscy nawzajem filtrujemy się przez kolor skóry, religię, ideologie rozmaite i światopogląd? 🙂
Cześć Maćku. Jak się masz? Czy to forum już doszczętnie umarło?
I jeszcze jedno, z czystej sympatii. Możesz mnie za to pogonić, ale pono lepsze niż uciekanie od siebie jest wyjście sobie samemu naprzeciw. Wychodzisz naprzeciw swemu ego, a znajdujesz prawdziwego siebie. I już nigdy i nigdzie nie trzeba uciekać. Tako rzeczą mądrzy.
„Bo nasi bracia nie wiedzą, że są eee naszymi braćmi?”
Eee, a może wręcz nami, czego i my i oni nieświadomi?
(Który to już raz konstatowałbym obecność myśli najgorszych i godnych potępienia w samym sobie…)
Cześć Lusja, tak forum to już dawno umarte.
Znaleźć samego siebie?…Interesujące, ale po co? Aż tak interesujące to nie jest, przynajmniej w moim przypadku.
A jeśli nawet by było, to czyż rozwiązałoby to jakikolwiek problem? Nawet gdyby miałoby się okazać, że jestem bogiem? Ja, wiesz Lusja, nie obchodzę siebie. Nawet urodzin nie obchodzę, bo cóż to za powód do celebracji?
Są lepsze.
ten wiersz to niestety fake 😦 nic nie znaczy po francusku
Wiersz jest po polsku, Ula
Serdecznie pozdrawiam mz
ta wersja po francusku po prostu rewelacyjna,uśmiałam się .wspaniała.
Macku Zasado, czy mozesz nauczyc mnie logicznie myslec?
To chyba żaden problem. Chyba już wszystko posiadłaś, co ja bym tam jeszcze miał mieszać
Mam tez wszystko co potrzebne by pilotowac samolot, ale tego nie robie. Nie umiem.
Ja nie jestem chory, gdy nie piję, za to moja dziewczyna zdaje się być chora, jeśli mi nie przypomina, że piję.
Coś robić, bo umiesz; czegoś nie robić, choć umiałabyś | czegoś nie robić, choć umiesz; czegoś nie robić, bo nie umiesz | coś robić, choć nie umiesz; czegoś nie robić, choć umiałabyś…
Ot i cała logika, proste